24 godziny
powrót do forum 8 sezonu

Za nami pierwsze 2 odcinki, więc wypada napisać jakieś podsumowanie.


Cole Ortiz - Bardzo przypomina mi Chase`a. Widać, że jest fanem Jacka (tak jak Edmunds), nie układa mu się z przełożonym (Chapelle-Edmunds) i konflikt ten będzie zapewne jeszcze eskalował, aż dojdzie do sytuacji, w której młody zacznie pomagać Bauerowi, być może na własną rękę (tak jak Chase poleciał sam do Meksyku w celu odbicia swojego mistrza). Mam alergię na Edmundsa, więc trzymam jednak kciuki, żeby postać Ortiza nie poszła za bardzo w stronę tego pierwszego. Tak czy inaczej nie nastawiam się na zbyt wiele od Cole`a.

Dana Walsh - Jak na razie oceniam ją raczej pozytywnie, szczególnie dlatego, że w przeciwieństwie do innych, jest miła i wyrozumiała dla Chloe. Próbowała uciec przed swoją przeszłością, jednak teraz pojawił się problem. Ciekawy jestem jaką tajemnicę skrywa. Obawiałem się, że w związku ze swoim typem urody, będzie dość plastikową bohaterką, ale tak nie jest i za to plus.

Brian Hastings - Czyżby męski odpowiednik Erin Driscoll? Po fatalnym Larrym Mossie, na czele agencji współpracującej z Jackiem, mamy wyrachowanego twardziela, czyt. kogoś godnego szefowania CTU. Polubiłem go.

Arlo Glass - Denerwująca postać. Jest dla mnie spalony za tekst "Who`s Jack Bauer?". Mniej drażnił mnie nawet Adam Kaufmann. Ignorant, obgaduje Cole`a, a jest totalnym lamusem. Mam nadzieję, że Chloe go zgnębi.

Omar Hassan - Przypomina mi Davida Palmera (uderzające podobieństwo relacji z żoną do David-Sherry), choć niestety jak na razie pełni bardzo podobną funkcję w serialu do Hamri Al-Assada. Odważny, dobry i niezależny, a przy tym niezły negocjator - duży plus dla tego pana.

Rob Weiss - Asertywny i bezpośredni. Lubię go.

Kim Bauer - Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła namówieniem Jacka na pomoc Chloe. Musiała to być dla niej trudna decyzja. Miło popatrzeć na nią i Jacka. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się pojawi w ósmym sezonie.

Chloe O`Brian - Jak zwykle rewelacyjna. Zabawne jest obserwowanie jej w nowej roli - zagubionego w systemach, nadrabiającego zaległości analityka. Kto ją zna, ten jednak wie, że bardzo szybko się wdroży w nowe standardy i będzie rządzić jak zawsze. Fajnie, ze w końcu wygarnęła Jackowi, bo faktycznie zawdzięcza jej on baaaardzo dużo. W przeciwieństwie do sezonu siódmego, wygląda ładnie.

Allison Taylor - Na razie nie drażni. Oby było jej jak najmniej.

"Mike Farmer" (co za nazwisko :D) - Ciekawe czy go zaraz zabiją i okaże się zaledwie pionkiem, czy będzie miał chociaż pozycję mini-masterminda w stylu Iry Gainesa. Jak na razie jest niezły.


Jak na razie niestety sporo wykorzystanych pomysłów z poprzednich sezonów. Zamach na prezydenta już był wielokrotnie, historyczne pojednanie na linii Zachód-Bliski Wschód mieliśmy w sezonie szóstym, podobnie brak poparcia środowiska arabskiego lidera dla jego pomysłów, konflikt Hastings-Bauer do złudzenia przypomina początkową relację Jacka z Erin, a Cole Ortiz kojarzy się z Chase`m.

Siedziba CTU faktycznie zrobiona jest na standard a la 2020. Wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego Curtis Manning czy Bill Buchanan zginęli. Pasowaliby do nowego CTU idealnie. Można było też przywrócić Erin Driscoll w roli szefowej agencji, zamiast tworzyć bardzo podobnego do niej Briana Hastingsa. Nie wiem czemu twórcy serialu rezygnują w ostatnich sezonach z aż tylu postaci, które się sprawdziły.

Nie ma Renee Walker - HURRA!!! Boję się jednak, że to do niej Jack się odezwie w potrzebie.

Czekam ze zniecierpliwieniem na Mandy, ale skoro ma być tylko w jednym odcinku to proszę o ulokowanie jej w podobnym stylu jak w sezonie czwartym, ewentualnie tak jak w dwójce (ale oczywiście ma pojawić się znacznie dłużej!).

Gdzie jest Alan Wilson i Tony Almeida? Oby "Mike" doprowadził nas właśnie do tego pierwszego i pozostałych konspiratorów.


Początek na razie nie zachwyca tak jak pierwsze odcinki sezonu 7 czy 5, ale jest ok.

Następne dwa odcinki już za kilka godzin!

PS
Vis, czekam na polemikę! :P

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Kurcze, w oczekiwaniu na ostatni sezon Lostów zupełnie zapomniałem o 24 :) Trzeba będzie szybko obejrzeć pierwsze odcinki.

Ja mam tylko jedną polemikę na początek. Renee była po prostu cudna :)))

A co do brakujących postaci - to chyba głównie efekt tego, że pamiętamy te postaci z pierwszych sezonów. i są nam przez to najbliższe. Jasne, że brakuje mi Almeidy, Billa czy Michelle (to chyba moja ulubiona postać w CTU), a przede wszystkim brakuje Davida Palmera! :) Ale były też wcześniej postacie, których nie trawiłem jak np. Audrey.

Natomiast w 7 sezonie tez były naprawde dobre nowe kreacje jak Renne i Larry Moss. Można ich nie lubić (i chyba większość ich nie lubi), ale zagrane obydwie role były świetnie i moim zdaniem wniosły dużo świeżości w 7 sezonie.

A tak na marginesie - czy w 8 sezonie pojawi się Aaron?... :)

HaRdBucK

Jest OK? Jest, hmmm, bardzo daleko od OK. O ile pierwsza scena jeszcze ujdzie, jest napięcie, jest zastanawianie się kto i kogo zabije, to potem jest porażka. Na każdym poziomie.

Zawiązanie akcji: banalne. "Do Jacka zgłasza się stary znajomy, który chce sprzedać mu wiadomość w zamian za immunitet". Trudno wymyśleć coś banalniejszego, chyba tylko "Jack siedzi w knajpie popijając piwo, gdy nagle podchodzi do niego facet, który chce go wynająć".
Błaha motywacja, "Bauer chce po prostu być przy rodzinie". Szkoda, że nie chodził w bamboszkach i nie siedział na bujanym fotelu. A przecież można było zrobić cokolwiek innego, np. uczynić Jacka wicedyrektorem CTU LA, gościnnie w NY. Chociażby.
CTU: kolejna porażka, choć tu jestem subiektywny - zwyczajnie nie podoba mi się taki high-tech. Brakuje chyba tylko latającego de Loreana. Już lepiej było przymknąć oko na linię czasu i uznać, że jednak jest 2010, niż 2016 (czy coś koło tego); czułem się jakbym oglądał jakiś cyberpunk, antyrakietowe drony latające gdzie się da były przegięciem.

Postaci: nędza, nędza, po trzykroć nędza. Prezydent Taylor w Day 7 miała jakąś klasę. Tu wyglada i zachowuje się tak, jakby miała klasnąć z radości i podskoczywszy zaśpiewać "rany, rany, jak fajnie, będzie pokój!". To samo prezydent Republiki Islamskiej: on z kolei nie marzy chyba o niczym innym jak przespać się z dziennikarką i spełnić prawie wszystkie życzenia Amerykanów. Naprawdę, lepiej byłoby go pokazać, jak usiłuje targować się o wszystko co się da - a tak wyszła postać "chciałbym pokoju, ale, wicie-rozumicie, co u mnie w kraju powiedzą".

Chloe - łał. To jest sztuka, z różnych wariantów rozwoju postaci (zgorzknienie, entuzjazm, niechęć, cokolwiek) wybrać najgorszy: Chloe opóźnioną w rozwoju. Kurcze, można było jeszcze przestrzelić głównym bohaterom kolana, ich zmagania przy poscigach byłyby jeszcze bardziej emocjonujące.

Reszta CTU: null. Właściwie nic dobrego nie można powiedzieć. Głupi biurokrata - bywało, ale zawsze owi biurokraci mieli charakter. Czy to Mason, czy to Chapelle, czy McGill, zanim jeszcze stali się "wielcy", byli charakterystyczni. Laska z tajemnicą z przeszłości... łaaaaaaał... jakie świeże. Pretensjonalny informatyk, który gapi się na wszystkie cycki, na jakie można się gapić, kolejna świeżynka. Plus ocean wewnątrzfirmowej miłości, z gatunku "ajlowju pampkin, ajlowju hanybany". Bleh.

Dołóżmy jeszcze Kim ("ach, papciu, nie musisz jechać z nami, świat czeka na ratowanie"), koszmarne słodkie dziecko, zięcia - i już mamy potworność do kwadratu. Wygląda to tak, jakby scenarzysta nafaszerował się polskimi serialami, naprawdę, momentami czułem się jakbym oglądał "Twarzą w twarz".

Trudno mi cokolwiek dobrego powiedzieć. Może spór Ethan Kanin z tym młodym urzednikiem, być może też szef spiskowców, ale tu znowuż rozwalono postać, najpierw każąc mu biegać w bazooką, a potem pokazując jako trochę "zwykłego, nudnego stójkowego". Niewykluczone, że coś z tego będzie - ale to chyba jedyne zalety które przychodzą mi na myśl po dwóch odcinkach. Wszystko jest albo bezbarwne i mdłe, albo irytujące. Bez żadnych zaskoczeń, z motywami znanymi - moim zdaniem najgorsze otwarcie w historii "24", i jedno ze słabszych w ogóle.

ocenił(a) serial na 10
otis_tarda

topjes: Nie wiem co było cudnego w Renee, która przez cały sezon miała jedną przyklejoną minę, a jej postać za wszelką cenę miała pełnić funkcję żeńskiego odpowiednika Jacka, bo w moim odczuciu wypadło żałośnie. Plastikowy Ken czyli Larry Moss nadawałby się bardziej do reklamowania pizzy niż do szefowania najpotężniejszej (wtedy) agencji w kraju.

Renee, Larry i rodzina Taylorów to 3 największe porażki 7 sezonu.

Tylko nie Aaron Pierce ;/

otis_tarda: Nie można było uczynić Jacka v-ce dyrektorem CTU LA, bo on jak już chyba każdy (choć jak widzę, jednak nie) zauważył w paru ostatnich sezonach, NIE chce tam pracować. Najbliższa współpracowniczka okazała się być podwójną agentka, żona zginęło pośrednio z jego winy, córka zerwała z nim relacje, później musiał udawać, że nie żyje i nawet jedyną córkę zostawił, a później przyjaciele, którzy m.in. pomogli mu sfingować śmierć, zostali zamordowani również z jego powodu, nawet jego brat i ojciec próbowali go zabić. Wszystko to miało związek z jego pracą w CTU. Naprawdę nie wierzysz, że on chce wreszcie odpocząć?

Co do CTU - mnie też przeraża ten przepych nowoczesności. Nie mam pojęcia co to są te drony, ale zalatują straszną tandetą. Twórcy popełnili straszny błąd decydując się na aż tak duże odstępy czasowe pomiędzy poszczególnymi sezonami i teraz mamy tego efekt.

Allison Taylor i klasa? Wyglądem i dykcją przypomina staruszkę sprzedającą kwiaty na bazarze. Do tego jest głupia, o czym świadczyło chociażby odmówienie nawet tymczasowego wycofania wojsk z Sangali, co spowodowało śmierć pasażerów 2 samolotów (dla mnie to była zdrada). Posłanie własnej córki do więzienia to też niezły wyczyn. Jej aktualne zadowolenie z perspektywy podpisania tego traktatu nie jest niczym dziwnym.

Nie wiem co złego dostrzegasz w postaci Omara Hassana. Być może nie zwróciłeś uwagi na liczne rozterki, które można było zaobserwować w jego zachowaniu. Nie jest cechą dobrego negocjatora, boczenie się na wszystkich dookoła i odmawianie pójścia na jakiekolwiek ustępstwa, a Ty chyba właśnie takiego zachowania oczekiwałeś z jego strony.

Chloe jest wciąż tą samą osobą. Nie zwróciłeś uwagi na jej teksty, spojrzenia, decyzje? To, że jest dopiero na etapie adaptacji do nowych realiów jest normalne, skoro miała tak długą przerwę (choć nie rozumiem skąd taka Dana Walsh orientuje się świetnie w systemach - przecież CTU było rozwiązane jeszcze zaledwie półtora roku temu), a dzięki temu możemy oglądać ją w trochę innych sytuacjach.

Co do nowych postaci - masz niestety rację. Ciężko porównać taką Danę Walsh albo Arlo do Masona czy Chloe.

Czemu Ci przeszkadza to, że Kim jest bardzo ciepła do ukochanego ojca, z którym przez wiele lat NIE miała żadnego kontaktu, a kiedy się pojednali po latach, to on zaraz miał umrzeć?

Jak na 24, to nie ma rewelacji, ale nie ma też tragedii. Mam nieodparte wrażenie, że obrałeś sobie za cel, żeby przypierdolić się do każdego możliwego detalu i taktyką tą realizujesz jak na razie przykładnie.

Przypominasz mi jednego z tych wielkich internetowych krytyków filmowo-serialowych, którzy z założenia wręcz na siłę szukają czegoś do przyczepiania się, choć sami nie mają do zaoferowania nic ciekawszego.


HaRdBucK

Cóż, skoro już doszliśmy do moich motywów i analizy mojej osobowości, mogę tylko pożegnać się starokrasnoludzkim pozdrowieniem: "Wychędoż się sam".

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

"topjes: Nie wiem co było cudnego w Renee, która przez cały sezon miała jedną przyklejoną minę, a jej postać za wszelką cenę miała pełnić funkcję żeńskiego odpowiednika Jacka, bo w moim odczuciu wypadło żałośnie. Plastikowy Ken czyli Larry Moss nadawałby się bardziej do reklamowania pizzy niż do szefowania najpotężniejszej (wtedy) agencji w kraju."

Wiem, że nie wiesz co było cudnego w Renee bo już to napisałeś wcześniej :) To była dojrzała kobieta dla dojrzałych facetów :-D

Dla mnie Renee i Larry uratowali 7 sezon, bo bym się pociął, gdyby był podobny do poprzednich. Nie twierdzę, że Larryego lubiłem, a wręcz mnie drażnił, ale zagrał to właśnie świetnie i taki był zakładam zamysł.

"Przypominasz mi jednego z tych wielkich internetowych krytyków filmowo-serialowych, którzy z założenia wręcz na siłę szukają czegoś do przyczepiania się, choć sami nie mają do zaoferowania nic ciekawszego."

Hmm, koniec merytorycznej dyskusji? :)


Podoba mi się natomiast argument, którego ktoś tu użył, że pierwszy sezon tez się powoli rozkręcał - jest to świetny przykład. Pierwsze odcinki pierwszego sezonu są akurat właśnie takie sobie.

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

No jako wierny fan, który widział wszystkie sezony spodziewałem się na otwarcie czegoś więcej.Ale aż tak źle nie było. Trochę zabrakło szybkiej akcji i zwrotów akcji jak na przykład na początku 7 sezonu ( wątek z Tonym ). Do nowych postaci trzeba się po prost przyzwyczaić i zobaczyć z czasem czy sobie poradzą. Co do aktorów to Jack rządzi, Cole Ortiz też ok, jedynie ten szef CTU mi się nie podoba, ale cóż może w następnych odcinkach zacznie myśleć. No ale z tym, ze nie ma Renee to się nie zgadzam. Ona musi być, bo świetnie grała w 7 sezonie i była takim odpowiednikiem żeńskiego Jacka. Mam nadzieję, ze serial się na przykład dzisiaj rozkręci i będzie bardziej dynamiczny. Zobaczymy :):):)

ocenił(a) serial na 9
lampard22

powiem tak, no dupy mi nie urwało... ale jak sobie przypominam to pierwsze 2 odc. 1 sezonu tez takie byly.... a potem to juz czysta poezja, wiece sadze ze tworcy postawili tym razem nie na mocne uderzenie a stopniowe budowanie napięcia,jack bauer oczywiscie jak zwykle swietny, kim bauer o dziwo rowniez, nie jest juz denerwująca
co do samego ctu na poczatku nie wiedzialem o co chodzi z tymi dronami, i do teraz tez tak naprawde nie wiem :P taka technologia wogole istnieje? co to wogole jest, rakiety czy kamery?
najabrdziej wkurwiajaca rzecza w tym serialu sa milostki bohaterow, co to kurwa jest? jednsotka antyterrorystyczna czy burdel? jak rodzina moze pracowac w takiej waznej organizacji? nie wyciagnieto wnioskow z poprzednich sezonow? 9patrz almeida i dessler:P) dla mnie to takie niepowazne i mdłe

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Hardbuck, twoje komentarze, prognozy i podsumowania są strasznie naiwne. A podsumowanie postaci Arlo Glassa to już całkowita kompromitacja. To że nie wiedział kim jest Jack Bauer było sceną symboliczną - pokazującą pokoleniową przemianę w odrodzonej CTU. Wymowne spojrzenia jego kolegów po pytaniu "Who is Jack Bauer" natomiast podkreślają legendę i uznanie dla jego dokonań.
Niestety odbierasz ten serial strasznie powierzchownie więc twoim czytelnikiem raczej nie zostanę choć wiedzę na temat "24" rzeczywiście masz imponującą.
Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 10
Barfly

Oczywistym jest fakt, że wypowiedź Arlo Glassa miała symbolizować to, o czym napisałeś. Nie zmienia to jednak faktu, że ja mam alergię na gości, którzy nie dażą Jacka należytym respektem.

Powierzchownie to Ty odbierasz moje wypowiedzi, a raczej ich fragmenty :-)

Daj znać jak doznasz merytorycznego olśnienia.

Dlaczego właściwie potrzebujemy żenskiego odpowiednika Jacka? Czy nie przydałby się w takim razie dziecięcy odpowiednik Jacka (może syn Chloe?)?

Dla mnie postać Renee w 7 sezonie była fatalna, bo pełniła funkcję nieudolnego odpowiednika Jacka. W 8 sezonie jednak jest stała się trochę bardziej mroczna i zdecydowanie taka wersja mi odpowiada.

Jack jest jeden i niepowtarzalny - nie potrzebuje klonów. Niewątpliwie jednak serial potrzebuje tajemniczej, trochę mrocznej, silnej kobiety. Mandy, Nina Myers, Cara Bowden - ich już nie ma. Liczę więc, że Renee, choć jest pozytywną bohaterką, zapełni choć częściowo nieobecność tamtych trzech pań.

Co do 3 i 4 odcinka:
-szkoda Davrosa - miał potencjał, a zginął dokładnie w taki sposób jak się spodziewałem (btw czy nikomu nie skojarzyła się w tamtym momencie scena z 3 sezonu, kiedy Jack uratował Chase`a przed śmiercią z rąk Niny?)
-coraz bardziej odpowiada mi Omar Hassan - przypomina bowiem Davida Palmera (David nie bał się objawić światu prawdy o swoim związku z Anne Peckard, podobnie Hassan mimo znacznie trudniejszej sytuacji i "porady" brata, wyznał Brianowi, że jest związany z Meredith; do tego po zamachu na swoje życie nie schował się w piach [jak Logan po znacznie łagodniejszych incydentach]; kolejnym dowodem klasy było podziękowanie Cole`owi za uratowanie życia [analogia do Davida i Jacka], it[.]
-plus dla Hastingsa, za przyznanie racji Chloe (jednak nie jest tak zimny jak Erin)
-plus dla Cole`a za skromność
-Chloe jak zwykle świetna
-ciężko nie polubić Walsh, kiedy poznajemy drania, który ją prześladuje
-Arlo dla mnie wciąż słaby
-fantastyczny powrót Renee Walker - wreszcie jej postać zaczyna mieć charakter - końcówka robi wrażenie
-wątek przywrócenia przykrywki, której celem jest wkręcenie się do struktur potężnego, rosyjskiego gangu może być, bo nie przypomina przygód Jacka z ekipą Walda, no i w głównej roli tutaj mamy Renatę, a nie Bauera (jak w 3 sezonie); liczyłem jednak po cichu, że Davros doprowadzi (oczywiście przez mnóstwo "pośredników") do ekipy Wilsona (ze zniecierpliwieniem czekam na jakieś detale z nim związane), a tutaj mamy odgrzany kotlet miksujący gaz Bierki i patogen Starkwoodu - mam nadzieję, że to złudne wrażenie

4 odcinki oceniam ok, ale rewelacji na pewno nie ma.

SPOILER:
słyszałem, że Logan ma wrócić pod koniec 8 sezonu - oby nie pełnił funkcji jakiegoś świadka koronnego, dzięki któremu CTU przyskrzyni Wilsona...

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

PS
Scena ze śmiercią Davrosa jest wręcz analogiczna do również innej sceny z 3 sezonu - Jack ratuje Kim przed śmiercią z rąk Niny (znowu ona!B))

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Po namyśle stwierdzam, że ponownie kierunek w jakim podążą postać Renee Walker jest nie do końca dobry, a już na pewno nie oryginalny.

W zeszłym sezonie kreowała się na "żeński odpowiednik" Bauera - jednym to przypadło do gustu, innym nie (mnie to osobiście irytowało).
W ósemce dowiadujemy się natomiast, że przeszła poważne załamanie nerwowe i poznajemy jej nową, bardziej mroczną wersję. Początkowo się bardzo ucieszyłem, bo nie lubiłem Renee w 7 sezonie, a do tego zbliżyła się klimatycznie do Niny Myers, Mandy i Cary Bowden (czyli moich ulubionych bohaterek). Teraz jednak widzę, że to bardzo ryzykowna droga dla tej postaci, ponieważ jej metamorfoza jest uderzająco podobna do tej, którą przeszedł Tony Almeida (tyle, że jego była uzasadniona, a Renaty tak nie do końca, bo co ją tak niby zmieniło - śmierć Larrego odpada, z pracy w FBI zrezygnowała sama, a na Wilsonie sobie poużywała zgodnie z kaprysem), a jej obojętność podczas sceny z Zhią przypomina zachowania Mandy, nowego Tonego, Niny czy Cary...
Ta brutalność związana z depresją u pozytywnego bohatera też już była - Jack Bauer na początku 2 sezonu z zimną krwią zastrzelił, a następnie odpiłował głowę świadkowi.

Liczę, że postać Walker wreszcie zacznie iść w swoją stronę, a nie tak się miotać pomiędzy kreacjami Jacka Bauera, nowego Tonego Almeidy, Niny Myers, Mandy i Cary Bowden.

Zastanawiam się nad jedną kwestią - skoro potrzebna była w 8 sezonie osoba spełniająca takie kryteria, to czemu nie zdecydowali sie na Tonego (on również mógł pracować z ruskim syndykatem, kiedy próbował dotrzeć do Alana), który jest już ukształtowaną postacią, tylko ucharakteryzowali na niego Renee? Trochę bez sensu.



ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

"Dla mnie postać Renee w 7 sezonie była fatalna, bo pełniła funkcję nieudolnego odpowiednika Jacka. W 8 sezonie jednak jest stała się trochę bardziej mroczna i zdecydowanie taka wersja mi odpowiada."

??? To głowy by mi to nie przyszło. Skąd taki pomysł? Renee nie jest żadnym odpowiednikiem Jacka tylko jego sumieniem jeśli już czy też jakąś formą alter ego. Dlatego była kapitalna bo jako pierwsza kobieta od 7 sezonów Renee potrafiła skrystalizować w Jacku pewne przemyślenia i uczucia, zmusić go do przewartościowania sądów i postawienia sobie trudnych pytań. Nie dokonała wcześniej tego jego żona (która była tylko tłem w pierwszym sezonie) ani Audrey (która była zbyt pasywna).

Rola Renee jest przełomowa i wprowadza nowego Jacka. Zaś rola Larry'ego jest kluczowa dla pokazania kim byłby Jack, gdyby nie był aż tak zdecydowany i nie naginał czasem przepisów. Byłbym właśnie Larrym, któremu niby niczego nie brakuje, ale czegoś jednak mu brakuje.

Jeśli chcesz aby wszystkie sezony były takie same to po prostu puszczaj je sobie w kółko ;) Ja wręcz oczekuję, że Jack jako człowiek będzie ewoluował i serial będzie się zmieniał trochę bo to jest wg mnie naturalne.

ocenił(a) serial na 10
topjes

Dla mnie larry był beznadziejny, taki totalny mięczak, ale co ja tam wiem he he he

ocenił(a) serial na 10
posentej

topjes: "??? To głowy by mi to nie przyszło. Skąd taki pomysł?"

To najczęściej spotykana opinia na temat Renee, można to już w sumie uznać za fakt.

"Dlatego była kapitalna bo jako pierwsza kobieta od 7 sezonów Renee potrafiła skrystalizować w Jacku pewne przemyślenia i uczucia, zmusić go do przewartościowania sądów i postawienia sobie trudnych pytań. Nie dokonała wcześniej tego jego żona (która była tylko tłem w pierwszym sezonie) ani Audrey (która była zbyt pasywna). "

Audrey również tego dokonała.

"Rola Renee jest przełomowa i wprowadza nowego Jacka."

Gdzie można spotkać tego nowego Jacka i po czym po poznać? ;---)

"Zaś rola Larry'ego jest kluczowa dla pokazania kim byłby Jack, gdyby nie był aż tak zdecydowany i nie naginał czasem przepisów. "

Pomiędzy Jackiem, a Larrym jest mnóstwo innych typów osobowości - Tony, Michelle, Bill, Curtis, George i wielu innych. Nie naginali tak często przepisów jak Jack, a byli zupełnie inni niż Larry Moss. Jeśli już chcesz wskazać typ agenta, który najdokładniej przestrzegał wszelkich procedur, to lepszym przykładem byłby Ryan Chapelle (w przeciwieństwie do Larrego nie był gamoniem, a przestrzeganie procedur i wszelkie kwestie formalne były dla niego priorytetem).

"Byłbym właśnie Larrym, któremu niby niczego nie brakuje, ale czegoś jednak mu brakuje. "

Ty może byś był, ale Jack raczej nie ;----) Moss to wyjątkowo słaby agent - brakuje mu wielu ważnych cech i nie wiem jakim cudem doszedł do stanowiska szefa FBI.

"Jeśli chcesz aby wszystkie sezony były takie same to po prostu puszczaj je sobie w kółko ;)"

Już mi się to znudziło :(

"Ja wręcz oczekuję, że Jack jako człowiek będzie ewoluował i serial będzie się zmieniał trochę bo to jest wg mnie naturalne. "

Ja również ;-----)


ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

"To najczęściej spotykana opinia na temat Renee, można to już w sumie uznać za fakt. "
^^^^^^^^^^^^^

? To ma być argument czy kiepski żart?

"Audrey również tego dokonała."

Nie przypominam sobie, w którym miejscu Audrey skłoniła Jacka do spojrzenia na siebie jako osobnika nader agresywnego i łamiącego prawo?

"Gdzie można spotkać tego nowego Jacka i po czym po poznać? ;---) "

To jest kwintesencja 7 sezonu - zmiana Jacka. Cyba oglądamy inny serial.

"Jeśli już chcesz wskazać typ agenta"

Jakiego agenta? Larry Moss był szefem jednostki i w ten sposób był porównany do Jacka. Nawet Bill Buchanan nigdy nie był kontrastowany z Jackiem przez scenarzystę. Właśnie w siódmym sezonie była zabawa pokażmy szefa jednostki antyterrostycznej (nie ważne, że było to w ramach struktur FBI), który gubi się w chęci bycia zawsze ok wobec prawa i zawala pracę całego zespołu.

"Moss to wyjątkowo słaby agent - brakuje mu wielu ważnych cech i nie wiem jakim cudem doszedł do stanowiska szefa FBI. "

Brawo. I właśnie o tym był 7 sezon. Moss był świetnie zagranym takim właśnie szefem. Tak miał być celowo zagrany. + do tego Renne - obydwoje umożliwili scenarzyście pokazanie wewnętrznych rozterek Jacka - po raz pierwszy było taki sezon z tak rozbuchanym wątkiem psychologicznym na temat Jacka.



ocenił(a) serial na 10
topjes

"? To ma być argument czy kiepski żart?"

Żartowałem.

To Renee zmieniła się ze zwykłej agentki w żeński "odpowiednik" Jacka. Przesłuchanie Tannera, grożenie żonie Vosslera, wyłączenie emocji po śmierci Larrego, aż wreszcie fizyczne znęcanie się nad Alanem. Do tego jej ostatnia rozmowa z Jackiem w 24 odcinku miała formę wykładu - tłumaczył jej i radził. Sam nie zmienił się w żaden sposób. A to, że przed śmiercią naszło go na rachunek sumienia nie jest niczym szczególnie dziwnym i zaskakującym. W poprzednich sezonach nie leżał na łożu śmierci ;-)

"Nie przypominam sobie, w którym miejscu Audrey skłoniła Jacka do spojrzenia na siebie jako osobnika nader agresywnego i łamiącego prawo? "

Przypomnij sobie zachowanie Audrey podczas przesłuchania Paula, bezpośrednio po jego śmierci, a także już do końca 4 sezonu.

"To jest kwintesencja 7 sezonu - zmiana Jacka. Cyba oglądamy inny serial. "

Niewątpliwie oglądamy inny serial. 7 sezon możnaby raczej zatytułować "Zagadką Tonego Almeidy". Oglądałem wszystkie serie kilka razy, znam 24 na pamięć i nie przyszło mi do głowy, że kwintesencją 7 sezonu jest "zmiana Jacka". Możesz to jakoś uargumentować?

"Jakiego agenta? "

Larry Moss był agentem. Tak samo jak Twoja ukochana Renee Walker, Jack Bauer, Tony Almeida, George Mason, Sean Hillinger, Nadya Yassir czy Bill Buchanan.

"Larry Moss był szefem jednostki i w ten sposób był porównany do Jacka. Nawet Bill Buchanan nigdy nie był kontrastowany z Jackiem przez scenarzystę."

A w czym przejawia się, że to właśnie Moss był porównany do Jacka, a inni nie? Tym, że mieli zróżnicowane zdania? Tak się składa, że Bauer poróżnił się z wszystkimi możliwymi bohaterami serialu.

"Właśnie w siódmym sezonie była zabawa pokażmy szefa jednostki antyterrostycznej (nie ważne, że było to w ramach struktur FBI), który gubi się w chęci bycia zawsze ok wobec prawa i zawala pracę całego zespołu. "


"Brawo. I właśnie o tym był 7 sezon."

O tym jak Moss doszedł do pozycji szefa FBI? :-)


Niesamowite jak rozbieżne mogą być interpretacje naszego ulubionego serialu, ale to w sumie dobrze - każdy znajdzie coś dla siebie.





ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Mniejsza z tym :) Późna pora już. Napiszę tylko, że po obejrzeniu 1,5 odcinka 8-ego sezonu (nie mam czas na więcej na razie) uważam, że serial tradycyjnie jest świetny i niczego bym nie zmieniał.


Takie ogólne przemyślenia. Drony jakoś mnie zupełnie nie dziwią - nie jest to technologia jakaś szczególnie nierealna. CTU wygląda zupełnie normalnie, nie widzę tam niczego super high-tech jak na 2010 rok. Podoba mi się, że sezon będzie inny niż 7, gdyż Jack ma uznanie w oczach innych od początku, bałem się, że znowu będzie musiał udowadniać swoją wartość w oczach "maluczkich" ;)

Nowi aktorzy są całkiem ok, szef CTU trochę bez wyrazu, ale zobaczymy co będzie dalej. Facet gapiący się za każdym delkotem? (ktoś tu tak pisał) Bez przesady, po prostu rajcują go laski. Nic ponadstardowego ;)

Na razie jest sens akcji, wciągnięcie Jacka w akcję jest naturalne (jako były agent specjalny trudno, żeby odmówił zaangażowania się w pomoc i eskortę), wszystko rozrkęca się miodzio...


Pozdrawiam bardziej wymagających ode mnie ;)

ocenił(a) serial na 10
Barfly

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ocenił(a) serial na 9
HaRdBucK

/Odcinek 5 sezonu 8 moim zdaniem bardzo dobry. Dowiadujemy się nieco o przeszłości Dany Walsh. Świetna gra aktorska 'Renee Walker' ;< . Odcinek trzymał w napięciu. Co tu więcej pisać... Czekamy na numerek 6 !

ocenił(a) serial na 10
UnKnowN_3

A moim zdaniem to bardzo słaby odcinek, nie wiem czy nie jeden z najsłabszych w całej historii "24". Z trudem przebrnąłem przez ten epizod.
Nawet końcówka była nijaka a destrukcyjny nihilizm Renne Walker raczej śmieszy niż przeraża. W jednym postów ktoś wspominał o postaci pani prezydent. Jestem coraz bardziej utwierdzony w przekonaniu że to chyba największy obsadowy błąd tego serialu. Może ta pani jest dobrą aktorką ale aparycją bardziej przypomina zramolałą sprzątaczkę niż przywódcę supermocarstwa. Patrząc na nią nie mogę się przekonać do jej roli głowy państwa. Po za tym koszmarną pracę odwalają kostiumolodzy serialu. Jacykowem nie jestem ale jest garsonki i spódnice potęgują efekt przeciętniactwa. W dodatku, to już ocena bardzo subiektywna, niezwykle drażni mnie jej charakter a właściwie jego brak. Te ciągłe poczucie misji, hard ducha, niezłomność i poświęcenie są męczące i strasznie szeleszczą papierem. Gdzie w tym wszystkim miejsce dla człowieka z krwi i kości? Takim jakim był chociażby Charlie Logan.

ocenił(a) serial na 9
Barfly

generalnie odcinek dobry, ale miejscami mialem mdlosci,(scena rozmowy hassana z żona) za duzo jest takich wstawek miłosnych niestety, za duzo pieprzenia, za malo robienia
aha, no i niestety lub stety cale szoł bauerowi kradnie renee walker :P jak an razie to ona jest wybijajaca sie postacią, ja chce jacka!!

ocenił(a) serial na 10
Gallardinho

Po raz kolejny muszę się zgodzić z głosem Barfly (może się zaprzyjaźnimy?).

5 odcinek jest, jak na 24, słaby. Ostatni raz poczułem się nieco znużony, kiedy oglądałem końcówkę 6 sezonu. Najnowszy odcinek to swoisty tribut dla tamtej serii.

Scena Bazhaeva z Farhadem nudna (nawet dziwki brzydkie). Jack przebywa sobie w towarzystwie Zhyi na luzie, chociaż ten powoli odzyskuje przytomność, a ich przedwczesne spotkanie groziłoby zawaleniem całej operacji. Później scena z Kevinem przypominającym zwykłego prostaka pokroju Dana Mountsa. Ten ostatni nadawał się do początku 1 sezonu, jednak po poznaniu takich osób jak Mandy, Habib Marwan czy Jonas Hodges, w 8 sezonie ciężko się ogląda nudny wątek ze zwykłym szarym rzezimieszkiem. Taylor w rozmowie z Hassanem pokazała, że nie wzbudza żadnej charyzmy - Omar ją po prostu zignorował. Wątek synów Rosjanina nie wzbudza żadnych emocji. Od pierwszego momentu oczywistym było, że Josef zawiezie młodego do lekarza. Dlaczego mam przeczucie, że wpadną i dzięki temu CTU odnajdzie Bazhaeva, który akurat 5 min wcześniej opuści kryjówkę, ale znajdą go niedługo później? Mam nadzieję, że się mylę. Podczas rozmowy Hassana z żoną zwróciłem jedynie uwagę na drażniący fakt, że rozmawiają po angielsku, podobnie z resztą jak Farhad ze sprzymierzonym generałem na początku odcinka (w przypadku dialogów Jumy ze swoimi ludźmi, można było to wytłumaczyć tym, że angielski to język urzędowy Sangali, ale w Kamistanie tak nie jest, o czym świadczy chociażby transmisja w języku arabskim w ich rodzimej telewizji). Przesłuchanie Renee przyzwoite.. Następnie nikt nie wpada na pomysł, że być może Jack śledzi zły samochód, a kryjówka Vladimira nie jest monitorowana - fuszerka na 102. Końcówka na trochę wyższym poziomie dzięki dobrej grze Walker i przyznam, że brałem pod uwagę, iż jednak zginie. Wrażenie niestety trochę psuje uderzające podobieństwo do sceny (również kończącej odcinek), w której Jack przekonał Salazarów do niezabijania go po pamiętnym "Nina, you win" (tyle, że zabójstwo głównego bohatera nie wchodziło w grę, jednak z Renee jest inaczej, dzięki czemu mieliśmy jakieś napięcie), a także ponowne przywołanie bezzasadnej traumy, jaką rzekomo przeszła Walker przez ostatnie półtora roku.

Ten cały pomysł z podstawieniem lipnego kupca (Jack) przez lewego pośrednika (Renata) to kolejny odgrzewany kotlet - mieliśmy z tym już styczność w sezonie 3. Mam nadzieję, że tutaj akcja rozwinie się inaczej.

Podsumowując - wszystko było tak przeciętne, że czekałem tylko na sceny z Renee... Nowa wersja bohaterki ma coś w sobie, ale niestety dalej nie kupuję odwrócenia o 180 stopni jej osobowości, przez co każda wzmianka na temat depresji/traumy/ciężkiego okresu/załamania jest frustrująca. Tak czy inaczej czułem dyskomfort na myśl, że z serialem może pożegnać się aktualnie jedyna osoba, której grę ogląda się z przyjemnością. Poziom sezonu ósmego zdecydowanie spadł i podoba mi się aktualnie tak bardzo jak szósty. Do tego jak na razie jedynym czarnym charakterem na poziomie był Davros, to go zabili.
Zgodnie z zapowiedziami, akcja 8 sezonu miała być bardzo powiązana z wydarzeniami mającymi miejsce w sezonie 7, dlatego wciąż liczę, że pojawi się Alan Wilson ze swoją ekipą, a Bazhaev i Farhad okażą się jedynie pionkami na szachownicy znajomych Cary Bowden.

Tak czy inaczej najlepszym odcinkiem 8 sezonu będzie zapewne ten, w którym pojawi się zjawiskowa i perfekcyjna Mandy. Mam tylko nadzieję, że nie będzie zaangażowana w żadną współpracę z kimś na poziomie Bazhaeva czy Farhada, bo byłoby to dla tej postaci niewątpliwie uwłaczające.

Barfly: Cieszę się, że kolejna osoba zauważyła, że Allison Taylor jest postacią bardzo słabą. Pozbawiona charyzmy i klasy kobieta pełniąca funkcję prezydenta najpotężniejszego państwa na świecie zakrawa o kpinę. W 100% zgadzam się się z Twoimi uwagami na jej temat.

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Pozostały dwa dni.

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Z przykrością stwierdzam, że 6 odcinek jest jeszcze gorszy niż 5. Podczas gdy w zeszłym tygodniu doczekałem się chociaż jednej ciekawej sceny (końcowka odcinka), to dziś niestety nie spotkała mnie ani jedna. Napięcie i podekscytowanie, które odczuwałem oglądając poprzednie sezony, aktualnie zmieniło się w oczekiwanie z nadzieją na choć jedną porywającą scenę czy zaskakujący zwrot akcji.
Nawet w tak często krytykowanym przeze mnie sezonie szóstym, mieliśmy na tym etapie za sobą już szokujące wyznanie Fayeda, że to nie Hamri Al-Assad, którego planują zabić, stoi za zamachami, a on, brawurową ucieczkę Bauera z jego kryjówki i uratowanie Assada, starcie Karen i Toma, powrót Graema, ujawnienie powiązania rodzinnego pomiędzy nim i Jackiem, śmierć Curtisa, wybuch bomby atomowej w mieście, no i oczywiście Phillip Bauer.
A w najnowszej serii napięcie wywoływała jedynie działalność Davrosa, który już jednak od kilku odcinków nie żyje, zaskoczeniem (choć nie dla wszystkich) była prawdziwa rola Farhada, no i warto dodać odmienioną Renee (której metamorfoza jednak nie jest specjalnie oryginalna, a część widzów włącznie ze mną postrzega ją jako nieuzasadnioną).
Co do samego odcinka:
-Wątek Dany przeciętny, a kretowanie w CTU (choć tym razem wymuszone) mieliśmy okazję już oglądać wielokrotnie
-Wątek Renee i Vladimira koszmarny i to za jego sprawą, bo przypomina zwykłego oprycha, co wygląda szczególnie komicznie w związku z tym, że jest członkiem supertajnej organizacji. Lepsze intrygi od niego wymyśla już na poczekaniu Dana Walsh. Poza tym to jego napalenie na 5 milionów dolarów świadczy o wyjątkowym "low-levelu". Spotkanie Jacka z Lugo fatalne. Jak można serwować nam coś takiego po tym, jak w 3 sezonie mieliśmy do czynienia z doskonałym, obfitującym w mnóstwo zaskakujących zwrotów akcji i świetną grę aktorską, wątkiem Salazarowie-Jack-Amador-Nina? Rozwiązanie akcji po przelaniu przez Jacka pieniędzy było oczywiste od samego początku.
-Zgodnie z przewidywaniami zakończył się również wątek synów Bazhaeva. Czekałem kiedy ich znajdą. O ile odebranie życia Graemowi przez Phillipa było szokujące, tutaj tak nie było. Sama osoba Bazhaeva totalnie przeciętna. Jak można nas katować takimi amatorami, kiedy jeszcze całkiem niedawno podziwiać mogliśmy plejadę doskonałych czarnych charakterów, na czele z Jonasem, Tonym, Carą i Alanem?
-Taylor jak zwykle bezradna i drażniąca.
-poszukiwania wrogów wśród "swoich" prowadzone przez Hassana emocji nie wyzwalają żadnych, bo nikt nam nie został przedstawiony, więc nie mamy skąd odczuwac jakichkolwiek emocji z tym związanych, do tego najbliższym współpracownikiem Omara okazuje się być teraz zabawny trener Gaby z 5 odcinka Desperate Housewives...

Prognozy na tydzień również nienajlepsze, bo na nowe wątki za wcześnie, a każdy uważny widz trailerów 8 sezonu wie, jak skończy się spotkanie Jacka z Vladem...

Źle się dzieje...

ocenił(a) serial na 9
HaRdBucK

co racja to racja, nie jest najlepiej
ale to moze wina tego ze serwuja nam po 1 odc. na tydzien, dotychczasowe 7 sezonow mozna powiedzieć ze obejrzalem pod rząd i strasznie mnie wkrecily
moze tutj trzeba upatrywac problemu... zbyt duze przerwy sa miedzy odcinkami i normalnie widz stygnie przez te 7 dni
najgorsze jest to ze za malo jest jacka bauera, jak na razie scenarzysci serwuje nam pierdoly, a za malo jacka w akcji
czekam z utesknieniem na jakas soczysta scene przesluchania z udzialem bauera albo zajebistą scene strzlaniny ale jakąs dlugą jak np. w drugim sezonie byly non stop ;)

ocenił(a) serial na 10
Gallardinho

Odcinki 1 i 7 sezonu oglądałem co tydzień i gryzłem ściany w oczekiwaniu na nowy epizod.

ocenił(a) serial na 10
Gallardinho

Zabawny trener Gaby z 5 sezonu Desperate Housewives*

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Kolejny słaby odcinek. W sumie to już się przyzwyczaiłem.

Jak wstanę to napiszę szerzej.

HaRdBucK

7 odcinek był całkiem niezły, końcówka ze zniknięciem Jacka obiecująca.

Ale szkoda, że się już pozbyli Calluma :(
Renee nie lubiłam od samego początku, a w 8 serii nic się pod tym względem nie zmieniło. Nie przepadam za takimi rozmemłanymi, rozchwianymi emocjonalnie postaciami.
Jeszcze jedno mnie zastanawia, dlaczego ci kolesie z wątku Dany nie założyli kominiarek podczas włamania do magazynu skoro tam są kamery? Rozumiem, że oni o tym nie pomyśleli bo nie grzeszą rozumem, ale Dana?

W tej serii chyba po raz pierwszy nie mogę się zainteresować wątkiem politycznym.

Poza tym denerwuje mnie fakt, że nawet jednym zdaniem nie wspomną co się dzieje z Tonym (pewnie siedzi w pace, ale przydałaby się jakaś wzmianka o nim), Loganem, Waynem Palmerem (przecież on był prezydentem, ok może wybór niezbyt trafiony, ale jednak postać ważna, a potem przepadł jak kamień w wodę, nawet nie wiadomo czy żyje), Audrey (nie chcę żeby wracała do serialu, ale też nawet nie wiemy czy wyzdrowiała czy nie). Potem, w 10 czy 12 sezonie, jak zabraknie im pomysłu na bohaterów, będą przywracać te postaci z jakimiś beznadziejnymi wytłumaczeniami i będzie klapa. :/

ocenił(a) serial na 10
White_Rose05

Wątek Dany i opryszków - przyzwoity, przynajmniej jakieś emocje były.
Omar i mania prześladowcza - ciekawy pomysł zmiany zachowania bohatera, jednak wykonanie przeciętne.
Taylor - jak zwykle bezbarwna.
Renee - mam już jej serdecznie dość: psychika na poziomie zbuntowanej nastolatki emo, stan emocjonalny nieuzasadniony (Jack, Tony czy Kim mieli poważniejsze problemy, a nie zachowywali się tak żałośnie), to nakłanianie Vladimira do powtórnego sprawdzenia telefonów poprzez idiotyczne uśmieszki i niecierpliwe zachowanie w stylu 8-latka czekającego na odpakowanie świątecznych prezentów było ŻENUJĄCE - skutkiem nieprofesjonalnego zachowania było zamordowanie Laithanana z wyjątkowym okrucieństwem (więcej ogłady miała już Elisabeth Nash, której zachowanie było swoją drogą uzasadnione), a do tego prawie zabiła Jacka - co za beznadziejna postać...
Wątek Vladimir-Renee-Jack - od początku słaby, w porównaniu do wątku Salazarowie-Jack-Amador-Nina wypadł wręcz fatalnie... W sumie to czego się można było spodziewać, jak Vlad jest zwykłym pionkiem, który nawet nie wiedział, że pręty są w grze, a do swoich "znajomych" zwracał się wyjątkowo uległym, żałosnym tonem, a Walker to nieudacznik życiowy (wystarczyło, że straciła pracę i od razu "nie mam nikogo, nie mam niczego ;( ;( ;(" - parodia...). Miło było popatrzeć chociaż na Jacka, który jest dalej w świetnej formie i w moment wszystkich załatwił.
Bazhaev-Jack - Ciężko było nie przewidzieć, że do kryjówki Vladimira wbiegli ludzie Bazhaeva... Ucieczka kanałami była również oczywista. Co się stało Chloe, która pracowała w 4 sezonie w CTU, kiedy polowali na Mistrza Ucieczek - Habiba Marwana? W przyszłym odcinku będziemy mieli odgrzanego kotleta, tj. Ronnie-Jack w nieco zrusyfikowanej formie. Drżę ze zniecierpliwienia.


8 sezon po w miarę przyzwoitym początku, totalnie się stoczył. Obfituje w odgrzewane kotlety, nieciekawe wątki, przeciętną obsadę i kiepskich bohaterów. Brakuje w nim za to fundamentów poprzednich serii - profesjonalizmu, napięcia i świeżości. Do tego ucięty został wątek z ostatniego sezonu, który miał być rozwinięty. Podczas oglądania widzowi towarzyszy nuda. Gdyby głównym bohaterem nie był Bauer, a serial nazywał się inaczej, to zrezygnowałbym z oglądania. Jedynym powodem dla którego co tydzień z nadzieją włączam nowy odcinek jest sentyment. 6 seria w porównaniu do najnowszej, była wręcz świetna.

Przeglądając opinie w internecie utwierdzam się w przekonaniu, że moje zdanie podziela wielu sympatyków "24".


ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Po przyzwoitych pierwszych odcinkach, fatalnych kilku ostatnich, w końcu doczekaliśmy się dobrego - z pewnością najlepszego w sezonie ósmym!

Mimo skojarzenia z sezonem drugim, przesłuchanie Jacka wyszło fajnie. Podczas rewelacyjnej ucieczki(scenę z paradą na stole przewijałem kilkakrotnie!) wreszcie poczułem napięcie. Zakończenie takie jakiego oczekiwałem - Bauer ośmieszył ruskich rozwalając wszystkich w pojedynkę.

Bazhaev, a szczególnie Laithanan, od początku drażnili swoją przeciętnością i czekałem aż Jack pokaże im na co zasługują.

Liczę, że teraz na ich miejsce będą mogli wejść profesjonaliści (najlepiej na poziomie Niny, Mandy, Amadora, Marwana, Jonasa, Saundersa, Hendersona, Cary, Wilsona etc.

Farhad nabrał pewności siebie i w takiej wersji mi odpowiada.

Dana po wsparciu od Cole'a (duży plus dla tego pana!) zdecydowała się postawić wszystko na jedną kartę i pozbyć oprychów. Jej ostatnie ujęcia w klubie, ukazujące ją w bardziej mrocznej wersji były naprawdę świetne - to taki tribut dla bohaterek wzbudzających respekt (Nina, Mandy, Cara <3) i prztyczek w nos dla beznadziejnej EmoRenaty. Nie mogę się doczekać rozwiązania tego wątku.

Plus dla Briana Hastingsa za kolejny dowód olbrzymiego szacunku jakim daży Jacka i słuszną ocenę postępowania Walker. Swoją drogą facet ma błysk w oku.

EmoRenacie niestety się nie dostało, a szkoda - liczyłem, że Chloe się nad nią poznęca. Mam nadzieję, że jej postać zniknie jak najszybciej! Trochę martwi fakt, że zgodnie z trailerem, w przyszłym odcinku Jack będzie próbował pomóc jej się wydostać (od razu skojarzyła mi się scena z Audrey w sezonie 5, kiedy Jack po jej przesłuchaniu nie zgodził się na metodę inwazyjną i rzucił się na ochroniarzy - wtedy go popierałem, teraz nie).

Najbardziej irytującą postacią dotychczas była Teri, ale na szczęście Nina się jej pozbyła. EmoRenata wzbudza podobne odczucia jak bohaterka grana przez Leslie Hope, ale skoro nie ma Myers, to kto ją zabije? :( (Brian, Chloe, Dana - liczę na Was!)

Wątek Omara mimo jego dobrej gry aktorskiej niestety mnie w ogóle nie ciekawi, dlatego cieszę się, że zszedł na drugi plan.

Końcówka odcinka totalnie zaskakująca. O ile każdy kto oglądał 5 sezon, na pewno skojarzył sobie scenę, w której agenci CTU zamiast pojemników z Sentoxem, znaleźli ciało Schaeffera, więc miał podstawy spodziewać się, że prętów również nie będzie, to chyba nikomu nie przyszło wcześniej do głowy, że to Josef będzie za to odpowiadał (w pierwszej chwili pomyślałem nawet, że nie żyje i to Farhad powiesił na ciężarówce jego krzyż).

Podsumowując, dziś mieliśmy okazję obejrzeć jak na razie najlepszy odcinek 8 serii. Było zaskoczenie, napięcie, akcja i fajne dialogi. Liczę, że teraz wszystko pójdzie w dobrą stronę i nawet obecność beznadziejnych Walker i Taylor, poziomu z powrotem nie obniży.

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

darzy*

HaRdBucK

Najbardziej mnie dziwi, że na Jacku zawsze stosują takie "słabe" tortury. Jedyne co mu zrobili to go trochę porazili prądem a on chwilę potem i tak w pojedynkę wszystkich załatwił.

Wątek Dany mi się nawet podoba i powinien się rozkręcić skoro najwyraźniej postanowiła pozbyć się tych kolesi.

Fajnie, że było więcej Cole'a :) O dziwo Arlo przestał mnie irytować.

Za to Renee wręcz przeciwnie. Za każdym razem jak się pojawia to mam ochotę przewijać do przodu. I niestety mam wrażenie, że ona nie zginie...

Liczę też że Josef (David Anders) zagra zdecydowanie dłużej niż Callum.

White_Rose05

"Najbardziej mnie dziwi, że na Jacku zawsze stosują takie "słabe" tortury.(...)"
A w Chinach ?

"Jedyne co mu zrobili to go trochę porazili prądem (...)"
Od czegoś muszą zacząć, a do gorszych nie zdążają dojść :P Nawet Abu Fayed nie zdążył chociaż blisko był =)

Demolka25

W Chinach go podobno porządnie torturowali, ale Jack i tak nie puścił pary z ust i przez 2 lata milczał jak grób. To jest zupełnie nierealne; każdy pęka i zaczyna sypać poza Jackiem, jest on pod tym względem zbyt idealny. A w serialu jedynych tortur jakich doświadczył to właśnie porażenie prądem i bicie (i może jeszcze podpalanie, nie jestem pewna). Ciekawe co by było jakby mu zaczęli wyrywać zęby albo obcinać palce...

ocenił(a) serial na 10
White_Rose05

Fayed mu wbijał metalowe pręty w najbardziej unerwiona miejsca.

Co do metod torturowania w filmach i serialach to wiadomo, że wybierane są te, które nie mogą trwale oszpecić bohatera.

Gdybym miał kogoś torturować to bym mu zagroził obcięciem palców, wydłubaniem oczy itp.

Jack nie jest ewenementem - chociażby Saundersa nie złamali ludzie Drazenów, a przetrzymywali go bodajże 2 lata.

A w rzeczywistości to istnieją też tacy żołnierze czy agenci i milczą nie z jakiegoś poczucia lojalności, tylko w związku z wolą... zachowania życia. Przecież jak puszczą farbę to zostaną od razu zamordowani.

Ja dziś nie mogłem wytrzymać sceny, w której Dmitri wkładał palec w ranę Bauera. Lubię te przesłuchania w 24, co nie zmienia faktu, że zawsze czekam, aż wreszcie zmieni się scena :D

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Co do Arlo to mnie też już tak nie drażni jak na początku, ale i tak zachował się w dzisiejszym odcinku jak hipokryta - na początku cały czas obgadywał Cole'a i podjudzał Danę przeciwko niemu, ale jak pojawił się u niej problem to ją zmusił do rozmowy z Ortizem.

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

White_Rose05: Czego Wy chcecie od tego Calluma? Drewniany aktor odgrywający rolę beznadziejnego prymitywnego rzezimieszka... Poziom Eli'a, który zgwałcił Teri i szykował się na Kim...

Każda scena z nim była denna - żałuję, że go nie zabili od razu.

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

"Drewniany aktor odgrywający rolę beznadziejnego prymitywnego rzezimieszka"
Ta wypowiedź całkowicie cię dyskwalifikuje chłopie. Poziom gry aktorskiej oceniasz przez pryzmat roli w jakiej występuje dany artysta. W twoim mniemaniu najlepsi rzemieślnicy sztuki aktorskiej to Ci którzy występują jako arcygeniusze zła vide Stephen Sauders czy Nina Myers bądź tacy którzy darzą należytym szacunkiem Jacka i kłaniają mu się w pas. Nie wiem jak inni ale ja od serialu wymagam różnorodności, barwnej gamy postaci, także prymitywnych gwałcicieli - ich też trzeba umieć w końcu zagrać.
Skończ więc wypowiadać się na temat umiejętności aktorskich bo nie masz żadnych kwalifikacji by opiniować ich talenty sceniczne a twoje uwagi to szczyt dyletanctwa i żenady.

ocenił(a) serial na 10
Barfly

A Ty nie masz żadnych kwalifikacji, żeby opiniować sezon, bo nie jesteś profesjonalnym krytykiem filmowym ;-)

Odbiorcą serialu, który współtworzył Twój ukochany aktor jestem m.in. JA, więc to MOJA opinia się liczy.

Gdzie napisałem, że Blackthorne i Sarah Clarke to najlepsi rzemieślnicy sztuki aktorskiej?

Stwierdziłem, że Saunders i Nina należą do grupy (i tutaj posłużę się Twoim sformułowaniem) "arcygeniuszy zła", w przeciwieństwie do Laitanana i Bazhaeva.

Nie wypowiadałem się w ogóle na temat ich gry aktorskiej. Zrobiłem to dopiero w przypadku Colluma, który zarówno jako aktor, jak i postać w serialu, był w 24 słaby.

Jeśli natomiast miałbym wymienić najlepiej zagrane postacie (uwaga - odnoszę się teraz do gry aktorskiej) to na liście pojawiliby się z pewnością np.:
-Mandy (Mia Kirshner)
-Jack Bauer(Kiefer Sutherland)
-Jonas Hodges (Jon Voight)
-Habib Marwan (Arnold Vosloo)
-Mary Lynn Rajskub (Chloe O'Brian)
-David Palmer (Dennis Haysbert)
-Carlos Bernard (Tony Almeida) <- za sezon 7

Jak nie nadążasz za rozmową, a z wnioskowaniem sobie nie radzisz, to poproś dorosłego o pomoc albo nie zabieraj głosu.

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Tony Almeida (Carlos Bernard)*


Przeglądam sobie opinie o ósmym sezonie na youtube i najlepszą ich wizytówką jest ta:
"ep 8 was a better than the last few
but man im finding hard to care for any character besides jack, renee, and cloe

24 has killed off way to many good characters and replaced them with horrible ones

Palmer>Taylor
Tony>Cole
Bill>Hastings
Edgar>Dana
Michelle> Arlo

and plus the threat this year is boring, for 8 eps all that happened to NY city was basically nothing, there's no suspense, peoples lives arent at stake, no demands have been made, stupid rods have been traveling for like 8 hours"

Ciężko się z tym nie zgodzić.

HaRdBucK

Akurat nie zgodzę się z Tobą co do Calluma, myślę, że to bardzo dobry aktor. Podobała mi się jego gra już w BSG:) Może to nie ta klasa co wspomniany przez ciebie J.Voight, ale żałuję, że wystąpił tylko w 7 odcinkach.
A co do tych opinii o 8 sezonie to się zgodzę. żadna seria już nigdy nie będzie tak trzymać w napięciu jak najlepsze wg mnie sezony 1-3. Bez dwóch moich ulubionych postaci: Palmera i Tony'ego ten serial wiele traci w moich oczach.
Powiem jeszcze, że jeżeli w końcowych odcinkach zaserwują nam porwanie wnuczki Bauer'a to się chyba załamię...

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

"A Ty nie masz żadnych kwalifikacji, żeby opiniować sezon, bo nie jesteś profesjonalnym krytykiem filmowym ;-)"

Uwierz mi dzieciaku że znacznie bliżej mi do krytyka niż tobie. Jesteś chodzącą encyklopedią "24" lecz nic z tego nie wynika. Tak jak już pisałem, serial odbierasz powierzchownie, właściwie nie masz w temacie nic do powiedzenia, streszczasz poszczególne odcinki dodając swoje śmieszne opinie na temat poszczególnych bohaterów i zdarzeń. Dam ci tu prosty przykład - jesteś jak dziecko które czyta komiks "X-Men" i zachwyca się supermocami Wolverine'a i Cyclopsa, wykłóca się która postać jest fajniejsza, ma ładniejszy kostium i lepsze moce, jednak nie dostrzega głębszej metafory takiego komiksu - walki z nietolerancją, problemem własnej odmienności, strachem przed nieznanym.
Tak właśnie chłopcze jest też z Tobą. Możesz mieć na swój temat nie wiadomo jakie zdanie, uważać się za alfę i omega "24", narzucać swój punkt widzenia innym fanom, jednak prawda będzie zawsze jedna i ta sama - Twoje komentarze i opinie są tak po prostu, po ludzku, zwyczajnie do dupy i nie wnoszą absolutnie nic nowego do dyskusji.
Mało kto wie że "24" jest ulubionym serialem Agnieszki Holland, reżysera kina autorskiego, ambitnego a więc mającego niewiele wspólnego z kinem stricte sensacyjnym. Jednak gdzie ty widzisz w koło prymitywnych gwałcicieli, torturowanych terrorystów i efektowne zamachy tam np. taki artysta jak Holland widzi zupełnie coś innego. Bo "24" to chyba jedyny taki serial z tak świetnie skonstruowanymi konfliktami.
Najsilniejszym zawsze pozostaje konflikt wewnętrzny między pragnieniem a potrzebą. Jack Bauer jako prawdziwy patriota pragnie poświęcić się w walce o swój kraj, jednak podświadomie potrzebuje jak każdy, normalnego życia, chce być człowiekiem a nie maszyną do zadawania tortur. To oczywiście najprostszy z przykładów o którym każdy fan wie, jednak tak świetnie skonstruowanych postaci jest w "24" cała paleta. Prócz tego serial porusza bardzo ważne problemy - granicy wolności obywatelskiej, odpowiedzialności politycznej, nietolerancji i strachu przed Islamem. Te sytuacje same w sobie tworzą świetnie zarysowane konflikty między głównymi bohaterami a otaczających ich światem. Gdyby tych elementów zabrakło serial by wyglądał zupełnie inaczej, stał się klonem kina z pod znaku Van Damme'a a ty byś się nawet wiedział dlaczego "24" Ci się nie podoba bo twoja percepcja wygląda na bardzo ograniczoną.
Rozpisałem się ale to ostatni taki długi post w temacie. Nie zamierzam więcej tracić czasu na twe liche komentarze, bo nie jesteś dla mnie żadnym partnerem do dyskusji. Mógłbym tu wsadzić sto cytatów z twoich wpisów, które świadczą o twojej kondycji intelektualnej a przykład z "drewnianym aktorem" to jedno z nielicznych twoich wybitnych osiągnięć. Każdy rozsądny człowiek który przeczyta twoje posty zauważy twe miałkie przemyślenia.

ocenił(a) serial na 9
Barfly

8 odc. byl jak dotychczas najlepszym ktorym ogladalem (jeszce dobry byl kiedy terrorysci zrobili zasadzke na konwoj omara hassana czy jak mu tam)
dość duzo akcji, tortury, strzlanina, dynamizm, zwrot akcji (choc przyznam ze dosc przewidywalny bo jakby znaleźli te pręty do tak troche... no nie ważne)
najslabsza stroną byla niewatpliwie walkerówna, córka "maślane oczka" omara i sam omar, po prostu to byly najnudniejsze momenty

licze że wreszcie pojawi się jakaś zła, charyzmatyczna postać, bo jak na razie blado ;)

w kazdym razie serail odbił się od dna :) i to mnie cieszy

Gallardinho

Centralnie tym odcinkiem 24 nas uraczyło i przyzwyczaił brak nudy,i swietne zwroty akcji.

ocenił(a) serial na 10
SnareKarol

Barfly:
Tak jak się spodziewałem, świadomość porażki w kwestiach głównych sfrustrowała Cię do takiego stopnia, że porzuciłeś je bez wahania i odniosłeś się wyłącznie do małego fragmentu mojej wypowiedzi (którego ironii nawet nie wyczułeś, a szkoda), a potem zdecydowałeś się spróbować mnie zdyskredytować, do czego oczywiście potrzebowałeś popuszczenia wodzy fantazji. Nice try.

"Uwierz mi dzieciaku że znacznie bliżej mi do krytyka niż tobie."

Nie jestem Twoim dzieciakiem, misiem czy pysiaczkiem.

Jest dla mnie oczywistym fakt, że zatytułowanie mnie w ten sposób miało na celu skrócić choć na chwilę dzie poprzez wytworzenie iluzji jakiejś prywatnej relacji niby nas łączącej, a z drugiej strony wystosować przytyk osobisty.

Jedną z podstawowych cech kiepskiego adwersarza jest używanie wyzwisk, obelg, etc., podczas gdy profesjonalista skupia się na aspektach merytorycznych i skrupulatnie niszczy każdy "argument" przeciwnika. Chyba już się domyślasz, że jesteś przykładem tego pierwszego modelu. Do tego ciężko nie zauważyć jak emocjonalnie podchodzisz do tej dyskusji - to z kolei pokazuje, że brak Ci dystansu, co burzy już mocno poturbowany wizerunek "dojrzałego krytyka filmowego", który tak nieudolnie starasz się tutaj lansować.

Tak czy inaczej nie udało Ci się mnie urazić, bo dzieckiem już niestety nie jestem.

To czy Tobie bliżej czy dalej do krytyka niż mi, nie ma żadnego znaczenia, bo wciąż tym się profesjonalnie nie zajmujesz, a idąc Twoim jakże swojskim tokiem myślenia - nie można wypowiadać się w kwestiach, którymi człowiek nie zajmuje się na codzień jako profesjonalista.

Próbujesz w żałosnym stylu stylizować się na internetowego krytyka-wyjadacza, a ja wręcz przeciwnie - profesjonalnie zajmuję się bardziej ambitnymi zajęciami, a tutaj na bieżąco wypowiadam się w luźnym stylu na temat wydarzeń związanych z serialem.

"Tak jak już pisałem, serial odbierasz powierzchownie, właściwie nie masz w temacie nic do powiedzenia"

To, że skrytykowałem aktora, którego postery zdobią ściany, podłogę i sufit Twojego pokoju, a na piórniku i tornistrze przykleiłeś naklejki z jego podobizną, nie upoważnia Cię do wypowiadania się na mój temat w szerokim ujęciu, szczególnie, że jak widać nie masz pojęcia o tym jak odbieram ten serial. W rzeczywistości zwracam uwagę na każdy detal, a analizować zdarza mi się takie drobiazgi jak mimika bohatera w danej sytuacji czy ton głosu towarzyszący wypowiadaniu określonej kwestii.

"streszczasz poszczególne odcinki dodając swoje śmieszne opinie na temat poszczególnych bohaterów i zdarzeń."

Ten temat właśnie służy do przywoływania i odnoszenia się do poszczególnych kwestii związanych z 8 sezonem "24". Nie piszemy tutaj wierszy o Kieferze Sutherlandzie, nie spieramy się na tematy polityczne i nie wymieniamy opinii na temat diet pokarmowych. Następnym razem przeczytaj tytuł tematu przed wejściem, to unikniesz niemiłych niespodzianek.

"Dam ci tu prosty przykład - jesteś jak dziecko które czyta komiks "X-Men" i zachwyca się supermocami Wolverine'a i Cyclopsa, wykłóca się która postać jest fajniejsza, ma ładniejszy kostium i lepsze moce, jednak nie dostrzega głębszej metafory takiego komiksu - walki z nietolerancją, problemem własnej odmienności, strachem przed nieznanym."

Oglądałem pierwszą część "X-Men" 8 lat temu i nie widziałem potrzeby zapamiętywania imion poszczególnych bohaterów, ale jak widzę Ty wciąż znasz je bardzo dobrze. Zapewne wciąż obcujesz z tym filmem, a to tylko świadczy o różnicy w naszych kinematograficznych gustach i poziomie rozwoju intelektualno-emocjonalnego. Nie wszystkie dzieci są takie jak Ty i sympatyzują z bohaterami tylko w przypadku, gdy mają potężne moce i fajne kostiumy. Te bardziej rozwinięte, takie jak ja, mają w sobie na tyle empatii, że od razu zwracają uwagę na fakt, że bohaterowie serialu są gnębieni i szykanowani niesprawiedliwie, nie są niczemu winni i dlatego trzyma się ich stronę. Moc czy kostium są tutaj jedynie dodatkiem.

Mimo, że wpadłeś na te oczywiste wnioski dopiero w wieku dorosłym i ochoczo się nimi podzieliłeś, masz moje poparcie - uważam, że osoba realizująca coś w rodzaju programu 12-kroków dla upośledzonych umysłowo, powinna mieć odwagę do obwieszczenia światu odkrywczych konkluzji swojego autorstwa.

Jesteś takim intelektualnym X-manem, który również nie ponosi winy za swoją odmienność (niestety w tym przypadku jest to ubytek, a nie przewaga), dlatego trzymam Twoją stronę, tak jak dzieci sympatyzują z bohaterami Twojego ulubionego filmu. Teraz już wiadomo, dlaczego przywołałeś akurat problematykę "X-men".

"Mało kto wie że "24" jest ulubionym serialem Agnieszki Holland, reżysera kina autorskiego, ambitnego a więc mającego niewiele wspólnego z kinem stricte sensacyjnym."

W przeciwieństwie do Ciebie nie potrzebuję żadnych "autorytetów", których opinia na temat danego serialu, kształtuje moją. Umiem dokonywać obserwacji, przemyśleń i wyciągać własne wnioski.

"Jednak gdzie ty widzisz w koło prymitywnych gwałcicieli, torturowanych terrorystów i efektowne zamachy tam np. taki artysta jak Holland widzi zupełnie coś innego. Bo "24" to chyba jedyny taki serial z tak świetnie skonstruowanymi konfliktami. Najsilniejszym zawsze pozostaje konflikt wewnętrzny między pragnieniem a potrzebą. Jack Bauer jako prawdziwy patriota pragnie poświęcić się w walce o swój kraj, jednak podświadomie potrzebuje jak każdy, normalnego życia, chce być człowiekiem a nie maszyną do zadawania tortur. To oczywiście najprostszy z przykładów o którym każdy fan wie, jednak tak świetnie skonstruowanych postaci jest w "24" cała paleta. Prócz tego serial porusza bardzo ważne problemy - granicy wolności obywatelskiej, odpowiedzialności politycznej, nietolerancji i strachu przed Islamem. Te sytuacje same w sobie tworzą świetnie zarysowane konflikty między głównymi bohaterami a otaczających ich światem.
"

I znowu wychodzi Twoja frustracja wywołana krytyką Twojego ukochanego aktora, przez co dokonujesz absurdalnych generalizacji.

Nie masz pojęcia o tym jakie niuanse w serialu potrafię wyczuć i jak do nich podchodzę. Na podstawie tematu, w którego zamyśle jest luźne komentowanie bieżącej akcji serialu, czerpiesz "wiedzę" do wypowiadania się ogólnie na temat mojej osoby jako sympatyka i odbiorcy całego serialu, a to raczej nie jest dobra droga, a już na pewno nie ta, której desperacko szukasz - merytoryczna.

Nie poruszam już tak oczywistych kwestii jak wewnętrzne rozterki Jacka, brak możliwości pogodzenia życia prywatnego z pracą przez niego wykonywaną, potwornie trudne decyzje przed którymi stawać muszą bohaterowie serialu, itd., bo dla poważnego sympatyka "24" są one oczywiste, a do tego dawno już zostały przedyskutowane. Odbiorcą moich postów są fani serialu, którzy takie rzeczy po prostu wiedzą.

Gdybym pisał recenzję serialu czy starał się rozreklamować go w nowym otoczeniu, to wyszczególniłbym wszystkie najważniejsze kwestie z nim związane - m.in. te, które wymieniłeś. Mamy jednak już 8 sezon, a rozmowy toczą się w gronie widzów serialu, więc naprawdę nie wymagaj ode mnie, żebym wciąż podekscytowany wyszczególniał oczywiste sprawy. To Twoja rola, co pokazałeś dzieląc się odkrywczymi wnioskami na temat filmu "X-men", którego targetem są osoby w wieku szkolnym.

Z resztą niedawno wypowiadałem się w temacie o Kim Bauer, gdzie część osób wypowiadała się o niej krytycznie, patrząc na kreację bardzo powierzchownie. Razem z VisitorQ przedstawiliśmy głębszą analizę jej osoby i życia, a także roli w serialu. To tylko jeden z przykładów dowodzących, że zarówno Vis, jak i ja, zwracamy uwagę na każdy detal "24", a naszego stosunku do serialu niewątpliwie nie można okreslić mianem "powierzchownego".

Właśnie dlatego, m.in. krytykuję kreację Renee Walker. Podczas gdy dla średnio rozgarniętego widza serialu (czyt. większość oglądających), metamorfoza bohaterki jest chwytna, świeża i fajna, ja postrzegam ją jako nieuzasadnioną, absurdalną, niespójną, a do tego zdecydowanie nieoryginalną.

Dodam, że potrzeba i pragnienie są niemalże synonimami, więc próba ułożenia ich w opozycyjnej relacji wobec siebie jest skazana na porażkę. Poprawnym przeciwstawnym zestawieniem byłoby np. "obowiązek-pragnienie".

To Twoje idealizowanie opinii "artystów" jest przaśne - nie dziwię się jednak, że obserwuję je w zachowaniu osoby z podkarpackiej prowincji.

"Gdyby tych elementów zabrakło serial by wyglądał zupełnie inaczej, stał się klonem kina z pod znaku Van Damme'a a ty byś się nawet wiedział dlaczego "24" Ci się nie podoba bo twoja percepcja wygląda na bardzo ograniczoną. "

To zdanie świetnie pokazuje, że to właśnie Ty masz duży problem z percepcją. Nie przyjmujesz do siebie żadnych bodźców - sam sobie wykreowałeś mój wizerunek, a teraz sam się z nim spierasz. Zaburzenia osobowości napewno da się leczyć, więc pomyśl o tym.

"Nie zamierzam więcej tracić czasu na twe liche komentarze"

Skoro będziesz miał teraz więcej wolnego czasu to poświęć choć jego część na nadrobienie braków w ojczystej mowie w towarzystwie słownika poprawnej polszczyzny. Więcej czasu powinieneś spędzać w szkole, a filmweb zostawić sobie na ferie.

"bo nie jesteś dla mnie żadnym partnerem do dyskusji."

Tu się zgadzam - nadajemy na odmiennych płaszczyznach intelektualnych. Twoje odkrywcze wnioski w stylu "X-Men ukazuje problem nietolerancji" albo "Motywem przewodnim 24 są wewnętrzne rozterki bohatera" znajdą uznanie wyłącznie u małoletnich odbiorców Twojego ulubionego filmu, podczas gdy katowanie takimi konkluzjami osoby, które rozszyfrowały to długo przed Tobą, jest męczące i upierdliwe.

"Mógłbym tu wsadzić sto cytatów z twoich wpisów, które świadczą o twojej kondycji intelektualnej "

Nie zrobisz tego, bo nie masz czego tu "wsadzić". Nie formułuję wypowiedzi, które mogłyby mnie w jakikolwiek sposób kompromitować, więc Twoja misja z góry skazana jest na porażkę.

"a przykład z "drewnianym aktorem" to jedno z nielicznych twoich wybitnych osiągnięć."

Nielicznych? Przed chwilą twierdziłeś, że miałbyś ich spokojnie ze sto.

Wciąż merytorycznie nie odniosłeś się do moich zarzutów w tamtym temacie, więc dla własnego dobra nie wracaj do tego.

Uwielbiam "24" i bliżej mi do idealizowania niż subiektywnej krytyki. Jak już dokonuję negatywnej oceny danej postaci, to musi być naprawdę źle. Nie jestem z resztą w tym odosobniony - inni, chociażby w tym topicu, również życzą sobie angażu charyzmatycznego czarnego charakteru, bo ile można oglądać takie ofermy jak Vladimir Laithanan i to w najlepszym serialu na świecie.

"Każdy rozsądny człowiek który przeczyta twoje posty zauważy twe miałkie przemyślenia."

pozdro&poćwicz

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Szczerze, niepotrzebnie się tak rozpisałeś bo po "Nie jestem twoim pysiaczkiem..." skończyłem czytać ten wątpliwy monolog. Tak jak mówiłem dyskutować z tobą więcej nie zamierzam z wiadomych względów więc daruj sobie pisanie jakichkolwiek postów skierowanych bezpośrednio do mojej osoby, ja również uczynię to samo. Teraz spokojnie możesz sobie streszczać 9 odcinek, bo nikt go jeszcze nie oglądał.

ocenił(a) serial na 9
HaRdBucK

ja pierdole, jeszcze nigdy nie widzialem tak dlugiego postu


a co 9 odc. bardzo fajny, dobrze mi sie go ogladalo, szalu nie ma, ale nie jest źle
nareszcie jest jakies konkretne zagorozenie - stara dobra atomowka, niewazne jak wiele razy juz byl ten motyw walkowany, zawsze robi wrazenie ;)

ocenił(a) serial na 10
Gallardinho

Odcinek niezły, choć nie tak dobry jak ten sprzed tygodnia.

Wątek Dany skończony na poziomie, a Kevin wreszcie zrobił to co powinien - scena była zarówno emocjonująca, jak i pod koniec (śmierć na kolanach Walsh) chwytająca za serce.

Cole zachował się znowu bardzo fajnie - kolejny plus dla tego pana.

W końcu zobaczyliśmy Drony! Nie są takie straszne jak się obawiałem.

Hamir i jego ludzie - oby zostali złapani/zabici, bo w porównaniu do nich to nawet Bazhaev jest czarnym charakterem wysokiej klasy. Wątek nuklearny przerabialiśmy już zbyt wiele razy, dlatego trzeba jak najszybciej zakończyć przygodę z prętami.

Przesłuchanie Renee - doskonałe. Christian (ciekawe imię dla kobiety) to profesjonalistka i perfekcyjnie zmanipulowała tą jakże silną i przebojową Walker.

Kolejny plus dla Hastingsa.

Mamy nowość - Jack pracuje dla CTU na podstawie nieoficjalnej umowy z szefem CTU.

Bauer+Walker - to smutne, że ze wszystkich partnerek, Jack skończy właśnie z Renee (oby nie, może jeszcze jest nadzieja?!) - jedyną kobietą pozbawioną klasy (z Teri przynajmniej miał dziecko i wieloletnią wspólną historię).
Najpierw ma "depresję" i usiłuje się "zabić" (sic!) z powodu torturowania świadka, następnie przez chwilę zgrywa groźną i odcina palec Zhyi, później zachowuje się jak upierdliwe dziecko w stosunku do Laithanana, a na koniec ma znowu doła i tą swoją okropną nieszczęśliwą minę. Ciężko stwierdzić dlaczego teraz ma depresję - Jack został przecież uratowany i jej wybaczył, a Laithanana zamordowała z premedytacją. Historia lubi się powtarzać, więc czuję, że rudzielec jest zdołowany z powodu odcięcia palca Goofy'mu (w końcu to też forma tortury).
Jak widać rozhisteryzowane EmoGirls po 30-tce to fetysz głównego bohatera - w końcu przez półtora roku nie zrobił nic w celu skontaktowania się z nią poza paroma telefonami, a kiedy w końcu pojawiła się możliwość spotkania w miejscu, gdzie aktualnie przebywał, nie był w ogóle zainteresowany, więc ciężko mówić o jakimkolwiek uczuciu z jego strony. Kto wie - może skoro planuje skończyć z opiekowaniem się Ameryką, to chce mieć w domu taką mini wersję Ameryki potrzebującej pomocy - Renata będzie idealna do roli takiego domowego zwierzaka.

Brak Taylor i wątku ludzi Hassana - doskonała decyzja, szczególnie w przypadku Allison.

Intryguje mnie postać Farhada - ciekawe co zrobi po tym jak CTU go uratuje. Nie dadzą mu immuninetu jak Bazhaev'owi, bo limit na najbliższe odcinki wyczerpali, a z kolei zabicie go będzie oznaczać pozbycie się z serialu jedynego w miarę wysoko postawionego czarnego charakteru. Wszystkie motywy jego zachowania nie zostały jeszcze ujawnione - facet nie kieruje się wyłącznie nienawiścią do USA, jest racjonalistą ("Have you lost your mind? The Americans will bomb our country!"), być może ma bardziej dalekosiężny plan niż się spodziewamy.

Nie obraziłbym się, gdyby Farhad jakoś uciekł (choć stale uciekający terrorysta nie będzie szczególnie oryginalnym pomysłem - przypominam kultową postać Habiba Marwana) i skontakował się tym razem nie z szefem rosyjskiego gangu, a z ... szefem wszystkich szefów - Alanem Wilsonem! On + jego grupa + Mandy jako następczyni Cary Bowden = świetne odcinki.

ocenił(a) serial na 10
HaRdBucK

Zapomniałem o najlepszej kwestii odcinka, którą perfekcyjnie wypowiedział Hamir:
"We need to make them fear us"

Chodzi mi to po głowie od zeszłego wtorku, w który oglądałem promo 9 odcinka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones