Fred Rogers był postacią niebywałą, urzekająco cichą, a jednocześnie niezwykle wyrazistą. W filmie "W odwiedzinach u Pana Rogersa" wychodzimy poza charakterystyczny wizerunek Rogersa, czyli rozpinane swetry i pacynki. Morgan Neville przedstawia nam postać Freda z szerszej perspektywy, pokazując dlaczego stał się on niekwestionowanym
Na Filmwebie dokument o panu Rogersie oceniło od 2018 roku 354 osoby, a szkodliwy, głupi film 365 dni, który grany jest od paru dni oceniło 14 886 tysięcy. Toż to świrowisko.
Co stało się ze światem, że taki pan Rogers nie znajduje dzisiaj swojego miejsca w przestrzeni publicznej, w telewizji, w mediach? Co się stało, że chociaż tak bardzo nas wzrusza, to często na zewnątrz ukrywamy to albo wyśmiewamy? Co porobiło się w naszych sercach i głowach, że zwyczajne dobro się zdewaluowało?...
Nie zdziwię się jeśli ta porywająca i wzruszająca historia zostanie nagrodzona Oscarem za najlepszy film dokumentalny. Owszem, film Neville'a ociera się momentami o hagiografię, ale jego przedmiot całkowicie na to zasługuje.